I. uchyla zaskarżony wyrok nakazowy i na podstawie art. 17 § 1 pkt 7 k.p.k. w zw. z art. 439 § 1 pkt 8 k.p.k. umarza postępowanie karne przeciwko S. F.; II. kosztami procesu w sprawie obciąża Skarb Państwa UZASADNIENIE Prokurator Prokuratury Rejonowej w G. skierował do Sądu Rejonowego w P. Gdy nie jest możliwe albo nie jest celowe zamienianie grzywny na prace społeczne. Jaki jest przelicznik grzywny na „odsiadkę ”? Zamieniając grzywnę na zastępczą karę pozbawienia wolności Sąd przyjmuje, że jeden dzień pozbawienia wolności równa się dwie stawki dzienne grzywny. Obserwuj akt. Rozdział 53. Postępowanie nakazowe. Art. 500. Postępowanie nakazowe. § 1. W sprawach, w których prowadzono dochodzenie, uznając na podstawie zebranego w postępowaniu przygotowawczym materiału, że przeprowadzenie rozprawy nie jest konieczne, sąd może w wypadkach pozwalających na orzeczenie kary ograniczenia wolności Należy pamiętać, że sprzeciw wnosi się do tego samego sądu, który wydał wyrok nakazowy. Przykład: Oskarżony w dniu 17 sierpnia 2020 roku odebrał odpis wyroku nakazowego wraz z odpisem aktu oskarżenia i pouczeniami. Po analizie uznał, że wyrok nakazowy jest niesłuszny i w dniu 21 sierpnia 2020 roku wniósł sprzeciw. Zatrzymane prawo jazdy - wyrok nakazowy Witam, W dniu 04.08.2019 zostało mi zatrzymane prawo jazdy za przekroczenie prędkości o 50 km/h w obszarze zabudowanym. (dodam, że zostały zatrzymane 2 prawa jazdy na jedno nagranie policji, co w późniejszej rozmowie z innymi Vay Tiền Nhanh Chỉ Cần Cmnd. W poprzednim sezonie serialu „Sposób na wyrok sądowy” główny bohater został potraktowany wyrokiem nakazowym za kradzież na kwotę niecałych ośmiu złotych na stacji PKN Orlen w miejscowości Łaziska. To ja. I w moim przypadku wyrok nakazowy to taki list, który przynosi listonosz, z informacją, że zrobiłem coś, czego nie zrobiłem i muszę ponieść karę. W tej sprawie wyjątkową niekompetencją i niechlujstwem wykazała się policja, a honoru tekturowego państwa nie uratował sąd. Sąd Rejonowy w Żninie, II Wydział Karny, podać e-mail? Działa, ale nie odpisują. Previously on „How To Get Away With Unjust Conviction” W swoich listach często pytacie mnie „co z tym Twoim wyrokiem?”. Aby dotrzeć do historii, które zadziały się po części pierwszej, trzeba nieco poscrollować. A w telegraficznym skrócie, tak było do tej pory: • W kwietniu 2018 na stacji benzynowej w wielkopolskiej wsi pojawiła się pomeczowa grupa kibiców którejś z polskich lig i każdy z gości ukradł batona lub inny napój. • Policjanci pracujący niesamowicie rzetelnie nad tą sprawą przy współpracy równie spostrzegawczych i wiarygodnych świadków uznali, że jedną z osób kradnących jestem ja. Jak się pojawiłem w ich głowach i podejrzeniach? Nie wiem. • Mimo, że reszta ekipy pochodziła z Grudziądza i Olsztyna, czyli miast z którymi nie mam żadnych związków, nie przeszkodziło to opancerzonej czwórce bydgoskich funkcjonariuszy (z wydziału antynarkotykowego) zawitać do mojego rodzinnego domu, by mnie szukać. • Nie znaleźli mnie tam, bo mieszkam w Warszawie, a w rodzinnym domu nie powiedzieli dokładnie o co jestem podejrzany. To, że sprawa dotyczy kradzieży na kwotę niecałych ośmiu złotych dowiedziałem się dopiero pod koniec sezonu, kiedy zostałem przesłuchany w warszawskim Wilanowie. Było to kilka miesięcy po tej wizycie u mojej mamy. • W międzyczasie próbowałem dowiedzieć się o co kaman i jak zostałem w to wplątany. W ciągu kolejnych tygodni policja z Bydgoszczy i Solca Kujawskiego była średnio zainteresowana moimi zeznaniami, funkcjonariusze twierdzili że „nic nie trzeba robić”. W końcu skontaktowałem się z komisariatem w Żninie i pan prowadzący śledztwo powiedział mi przez telefon, że było to błędne rozpoznanie, nie muszę wysyłać im dowodów niewinności (które miałem, skoro miałem ją udowadniać) i „mogę spać spokojnie”. • To, że nie mogę spać spokojnie okazało się na Wilanowie – wtedy wyszło, że jednak nasze państwo chce ode mnie jakichś zeznań, których wcześniej nie chciało. Wskazałem ten komisariat, jako najbliższy mojemu warszawskiemu miejscu zamieszkania. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom, nie chodziło o zamknięcie sprawy i nie byłem „pomocą prawną”, a zostałem oskarżony. Po raz pierwszy powiedziano mi, że chodzi o kradzież, że kradzież była za parę złotych i że dokonała tego ta pomeczowa grupka kibiców. Środki przedsięwzięte wcześniej sugerowały znacznie większy kaliber. Złożyłem zeznania, po raz kolejny jasno mówiąc, że nigdy mnie tam nie było. Dołączyłem do nich dowody, których nikt wcześniej nie wziął, zamiast tego fałszywie mnie uspokajając i reklamując wysoki komfort snu, z jakiego dane jest mi korzystać. Dowodami były dokumenty z banku potwierdzające płatności kartą w Warszawie w dniu rzekomej kradzieży; oraz z miliona dni przed i po, pokazujących gdzie jadłem, piłem i kupowałem serki wiejskie; bilety PKP z systemu online z moimi podróżami w tamtym czasie, a żadna nie odbywała się w kierunku stacji PKN Orlen w Łaziskach. Zasugerowałem również, że jak to za mało to proszę sprawdzić gdzie w czasie kradzieży logował się mój telefon. Bo logował się 350 km dalej. A ja żadnym kibicem i złodziejem nie jestem. • Policja stwierdziła, że „teraz to już zadecyduje sąd”. • W ostatnim odcinku sąd zdecydował, że ja – jak i ziomki z Olsztyna oraz Grudziądza – wszyscy jesteśmy winni, mamy zadośćuczynić Orlenowi kradzieży (każdy na swoją kwotę) i zapłacić grzywnę w wysokości pół tysiąca. • Decyzja przyszła listem, był to wyrok nakazowy i jak się później dowiedziałem, jest to całkiem sprawna forma skazywania przy porannym papierosku, podpisywana masowo przez sędziego albo jakiegoś stażystę, bez jakiejkolwiek analizy dowodów i złamała już niejedną obywatelską godność w tym kraju. • Od wyroku nakazowego można się odwołać wnosząc sprzeciw w ciągu siedmiu dni. Wyrok jest wtedy anulowany, a sprawa będzie rozpatrzona na normalnych zasadach, więc z szansą że ktoś w końcu faktycznie się jej przyjrzy. Sprzeciw wysłałem pisząc jeszcze raz, że tego nie zrobiłem i po raz kolejny dołączyłem dowody w formie załączników oraz nazwiska świadków, którzy gotowi są potwierdzić moją obecność w Warszawie w połowie kwietnia 2018 i wyraziłem gotowość złożenia zeznań. Tych samych co składam je od roku. Po raz setny. Koniec serii pierwszej. Pełna, fabularna wersja tej historii, pokazująca każdy absurd sytuacji, w której znalazłem, znajduje się tutaj: Zostałem niewinnie skazany i nie jest to clickbait. Season finale (oby) Druga odsłona komediodramatu sądowego trzyma poziom pierwszej – twierdzą zgodnie krytycy. Może porażających zwrotów akcji jest mniej, ale nadal mamy do czynienia z zaskakującym nieogarnięciem pracowników budżetówki, pojawiły się nowe postaci, sprawa zyskała duży rozgłos w Internecie, lecz serwery na szymksokolepeel na szczęście nie padły. Pojawiła się też mowa nienawiści i soczyste wyzwiska. Co się zatem wydarzyło od momentu dostarczenia sprzeciwu do sądu? Dotarł on po pięciodniowej podróży z Pocztą Polską w ekspresowej taryfie polecony-priorytetowy. Było to na początku czerwca. Zadzwoniłem do sądu z pytaniem, czy mogę dosłać mailowo jeszcze jeden załącznik, którego nie miałem w momencie nadawania przesyłki. Właściciel sklepu, w którym robiłem zakupy piętnastego kwietnia, przekazał mi wydruk z systemu sklepowego, potwierdzający płatność kartą po godzinie 20:00, co oznaczałoby, że musiałbym się teleportować ponad 300 km, żeby zdążyć w tym samym czasie zrobić rabunek na Orlenie (na wcześniejszych dokumentach nie było dokładnej godziny). Uprzejma osoba, która odebrała słuchawkę w sekretariacie, równie uprzejmie przytaknęła na moją chęć wysłania mailem dodatkowego skanu. Zrobiłem to i poprosiłem w nim o potwierdzenie, że dotarło. Potwierdzenia nie było. Niespecjalnie zdziwiony machnąłem na to ręką, bo na rozprawie i tak to wszystko będę zapewne jeszcze raz opowiadał. Tekst, który napisałem i opublikowałem tutaj, zyskał sporą popularność w Internecie. Reakcje koleżanek i kolegów opisałem poprzednio, linka na Twitterze czy Facebooku zaczęli podawać dalej znajomi, znajomi znajomych i zupełnie obce mi osoby. Szczyt popularności i rozgrzanie serwerów nastąpiły po wrzuceniu bloga na Po kilku godzinach dzieło trafiło na tamtejszą stronę główną, a następnego dnia do sekcji najpopularniejszych znalezisk. Na portalu wywiązała się ciekawa dyskusja, w której uczestniczyłem, odpowiadając na wątpliwości i pytania (do poczytania tutaj). Mniej merytorycznie zrobiło się w sekcji komentarzy pod moim własnym adresem, gdzie można było pisać wszystko bez jakiejkolwiek moderacji. W związku z tym, pojawiały się takie anonimowe perełki jak „dobrze ci tak chuju”, „kurwa ty cieciu” czy „wypierdalaj z wykopu”. Nawet w miarę merytoryczne komentarze zawierały takie stężenie wyzwisk, że niejeden patostreamer by wymiękł, a zakończone były puentą „jak można być takim debilem, żeby dać się wrobić”. Wrobić. Ech, te głupie ofiary. Zawsze same sobie winne. Niektóre z usuniętych komentarzy ¯_(ツ)_/¯ Zdecydowałem, że to mięsko niech gnije sobie jednak gdzie indziej i chociaż początkowo w imię wolności słowa zostawiłem te komentarze, a czasem nawet odpowiadałem, to po którymś z kolei wszystko poszło out i wprowadziłem moderację pod kątem bluzgów. Był to jednak margines. Może nie marginesik, ale w porównaniu do setek rzeczowych komentarzy w socialach i wykopach to wciąż nic czym trzeba byłoby się przejmować. Wygląda zatem na to, że po raz pierwszy spotkałem się z hejtem w moją stronę. Kolejny sukces. A ja wciąż przed trzydziestką. Zazdro? :) Podobnie jak na początku (kiedy tekst trafił tylko do znajomych), tak i tym razem, poza pokaźną serią oburzeni i niedowierzań, otrzymałem fachowe porady od prawników oraz szczere prywatne wiadomości z czystymi życzeniami powodzenia. W pamięć zapadła mi szczególnie jedna dyskusja, z osobą, która opowiedziała mi o swoim podobnym przypadku, gdzie najpierw dostała wyrok nakazowy za rzecz, której nie zrobiła, a później – co gorsze – sąd i tak skazał tę osobę na prace społeczne mimo oczyszczających dowodów i niespójności oskarżeń. Co więcej, sędzia podczas rozprawy pozwalał sobie na personalne wycieczki wobec skazywanej przez siebie błędnie osoby twierdząc, że wygląda na taką „co lubi kłamać”. Powtórzę. Ktoś „wyglądał” na takiego, że lubi kłamać. Skazany. Next. Opiekun prac społecznych miał później stwierdzić, że nie był to pierwszy taki przypadek i na pewno nie ostatni, taki to kraj i weź się nie przejmuj. Nie chcę zdradzać szczegółów, bo nie jestem do tego upoważniony, ale to dopiero jest afera i szkoda, że nie została nagłośniona. Ja sobie trochę ulżyłem pisząc pod własną domeną, a słowo moje dotarło do kilkudziesięciu tysięcy ludzi, ale teraz widzę, że to wcale nie jest takie oczywiste, że w ostatnim odcinku tej telenoweli nie wyląduję z miotłą zamiatając żnińskie ulice nieopodal gabinetu sędziego, który może akurat w tym samym momencie będzie sobie kogoś tam niszczył przy porannej kawce. Chociaż zawołałem na Facebooku sporo redakcji, ze strony prasy odzew był dość mizerny. Nie uważam, żeby moja sprawa była jakoś specjalnie medialna, ale nie ukrywam, że widziałem siebie w studiu Polsat News naprzeciwko przepraszającego Zbigniewa Ziob… wait, wait, wait. Nie uważam, żeby moja sprawa była jakoś specjalnie medialna, ale na pewno warto przedstawić ludziom szerzej istnienie wyroku nakazowego i tego jak działa, na całkiem dobrze opisanym absurdzie. Odezwali się pojedynczy dziennikarze, ale kontakt się urwał. Na szczęście nie jest to żaden news z terminem ważności, więc niewykluczone, że spróbuję raz jeszcze. Okej. Nadszedł lipiec, minął miesiąc codziennego i bezowocnego sprawdzania skrzynki na listy, czy jest tam wiadomość z terminem rozprawy. Zadzwoniłem znowu do sekretariatu z pytaniem jak się sprawy mają i czy wyznaczono jakiś dzień, bo chciałbym jednak móc swobodnie zaplanować kolejne tygodnie. Pani po drugiej stronie powiedziała, że faktycznie mój sprzeciw dotarł (pierwszy sukces na tym polu – odnotowali coś, co zrobiłem, co nie było wcale takie oczywiste), ale żaden termin nie został jeszcze wyznaczony, ponieważ – uwaga – nie ma drugiego sędziego. Zapewne w tym Żninie mają ich tylko dwoje, a ten który miał już okazję wykazać się swoją kompetencją nie może rozpatrywać tej samej sprawy ponownie. Musi zrobić to drugi. A drugiego nie ma. Jest na zwolnieniu. Dostałem polecenie, żeby próbować zadzwonić za kilka tygodni, a najlepiej to na początku sierpnia. Początek sierpnia do dwa miesiące po moim odwołaniu. Które ja musiałem przygotować i wysłać w przeciągu kilku dni. Dzień później wpadłem na pomysł złożenia ekstra wniosku o przeniesienie sprawy do Warszawy. Może tak się stać, jeżeli będzie to znacznym ułatwieniem zarówno dla sądu, jak i drugiej strony, czyli dla oskarżonego/niewinnie skazanego/sam-już-nie-wiem-jaki-mam-status człowieka. A w mojej ocenie jest, bo mieszkam półpolski dalej. Tak samo jak mój świadek. Ponadto, zapewne odwołałem się tylko ja. A Żnin jest daleko. Nie ma jak tam dojechać. Nie mają kolei. Musiałbym brać urlop i wydawać grube hajsy na autobus i prom, musiałbym łapać stopa, a później szedłbym jeszcze trzy godziny z buta przez pustynię. Tak, tę sprawę trzeba przenieść. Spróbować przynajmniej. Mimo braku odpowiedzi na maila z poprzedniego miesiąca i przegrywania na tym polu 1:0, liczyłem że kiedy zadam bardzo krótkie, lecz konkretne pytanie to odpowiedź dostanę (#głupek). Poniedziałek. Odpaliłem gmejla i zapytałem więc czy taki wniosek z prośbą o przeniesienie mogę wysłać mailowo i zostanie on dołączony do papierów dla sędziego po chorobowym. 2:0. Czwartek. Czy moje e-maile w ogóle do Was dochodzą?3:0. Kolejny poniedziałek, dzwonię. Czy mail imię-kropka-nazwisko sąd żnin com peel na waszej stronie działa? / Działa. / To dlaczego nikt nie odpisuje mi na żadną wiadomość? / Powiem koleżance, żeby sprawdziła pocztę (lol). / Dobrze, czyli dostanę odpowiedź? Wysłałem maila dnia [tu podaję] o godzinie [tu podaję], mój adres to [tu podaję]. Chodzi o wniosek o przeniesienie, czy mogę go złożyć wysyłając online, mam czekać na kontakt i potwierdzenie? / Tak. 4:0 Ten sam tydzień. Przygotowałem po prostu ten papier, podpisałem go, zeskanowałem i wysłałem elektronicznie. Czy w takiej formie państwo jest okej? PROSZĘ TO POTWIERDZIĆĆĆĆ. 5:0 Jeszcze ego samego dnia. Zadzwoniłem już bezpośrednio do pani kierownik, którą po tych perypetiach wyobrażałem sobie jako przed-emerytkę piszącą na klawiaturze dwoma palcami, która nie ogarnia sądowego Outlooka. A okazało się, że to była autentycznie miła, z głosu młoda osoba (zresztą tak samo jak wszystkie inne odbierające telefony). No to lecimy: Dzień dobry, wysłałem dzisiaj o 10:00 maila… / Tak, pana wiadomości dochodzą (:D), jak pan wie (:D :D) nie możemy tego przyjąć w takiej formie. / W sumie to nie wiem, bo nikt mi nie odpisał. Naprawdę nie można tego przyjąć, nawet jeżeli sprzeciw dotarł tradycyjną pocztą, a ta dodatkowa strona jest i tak przeze mnie podpisana i zeskanowana? / Niestety. No okej, zatem wydrukowałem sobie to, co wcześniej wysłałem, podpisałem się i poszło tradycyjnym gołębiem. Tym razem poleconym, ale już nie priorytetowym, bo dowiedziałem się, że sędzia na zwolnieniu będzie jeszcze dłużej – do połowy sierpnia. Ekonomiczny list dotarł szybciej niż wysłany poprzednio priorytet. Ciekawostka: tym razem oszczędziłem na poczcie parę gorszy, bo nie poprosiłem o e-maila z potwierdzeniem doręczenia. Ta, wydawać by się mogło, standardowa i automatyczna usługa, jest tam ekstra płatna. A i tak można sobie numer przesyłki wklepać samemu w Internet i, mając w kieszeni zaoszczędzoną kasę na gumę kulkę, sprawdzić. Tak, wiem, że mogłem tylko dzwonić i męczyć sekretariat telefonicznie, ale prawdę mówiąc, chciałem mieć też odpowiedzi na papierze, żeby nie było. Jestem teraz ogromnym orędownikiem zbierania dowodów na piśmie, że coś dotarło, że ktoś mi potwierdził, że tak mogę postąpić. Ktoś kompetentny, który po drugiej stronie zajmuje się profesjonalnie pomocą w takich kwestiach, jak moja. Więc tak to wygląda. Pozorne ruchy, czas płynie, zaraz rozpocznie się trzeci miesiąc odkąd się sprzeciwiłem. Za parę tygodni zadzwonię tam (bo przecież nie napiszę) i zapytam czy udało się przenieść tę sprawę oraz/lub jaki jest termin rozprawy. Nawet dla mnie przestało to być już emocjonujące. Mam nadzieję, że suma summarum kraj ten nad Wisłą się zrehabilituje i nie zafunduje mi smutków i niedowierzań w akompaniamencie sądowego młotka na prawdziwej rozprawie, bo już troszkę tych emocji nie chcę, a chciałbym pojechać gdzieś na wakacje jesienią. I może tam zostać na zawsze. Dlatego drugiemu sędziemu życzę zdrowia. Wierzę, że jest dobrym człowiekiem. Jak ja. Postępowanie nakazowe Jednym z postępowań szczególnych w przypadku postępowania karnego jest tzw. postępowanie nakazowe. Zgodnie z treścią art. 500 §1 Kodeksu postępowania karnego, w sprawach, w których prowadzono dochodzenie, uznając na podstawie zebranego w postępowaniu przygotowawczym materiału, że przeprowadzenie rozprawy nie jest konieczne, sąd może w wypadkach pozwalających na orzeczenie kary ograniczenia wolności lub grzywny wydać wyrok nakazowy. Środkiem, który pozwala na obronę przed wydanym wyrokiem nakazowym jest sprzeciw od wyroku nakazowego. Nie jest zatem możliwe zastosowanie tego trybu w przypadku tych postępowań karnych, w których postępowanie przygotowawcze toczyło się w formie śledztwa. Nie będzie też możliwe wydanie wyroku nakazowego w sprawach, w których albo zagrożenie ustawowe za dany czyn przewiduje wyłącznie karę pozbawienia wolności . Sprzeciw od wyroku nakazowego – kto może wnieść Zgodnie z treścią art. 506 §1 prawo wniesienia sprzeciwu od wyroku nakazowego przysługuje oskarżonemu i oskarżycielowi. Nie ulega przy tym wątpliwości, że sprzeciw od wyroku nakazowego może wnieść również działający w imieniu oskarżonego jego obrońca. Co istotne, sprzeciwu nie będzie mógł wnieść pokrzywdzony, jeżeli nie będzie działał w postępowaniu w charakterze oskarżyciela posiłkowego (tak np. postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 24 września 1997 roku, sygn. akt: I KZP 13/97). Sprzeciw od wyroku nakazowego – do jakiego sądu Sprzeciw od wyroku nakazowego wnosimy do tego samego sądu, który wydał wyrok nakazowy. Oznaczenie sądu znajduje się po pierwsze na kopercie, w której sąd przysyła wydany wyrok, a po drugie – w treści samego wyroku, w jego górnej części. Zarówno na kopercie z sądu, jak i na samym wyroku, znajduje się również sygnatura sprawy, którą też należy wpisać w widocznym miejscu sprzeciwu od wyroku nakazowego . Sprzeciw od wyroku nakazowego – termin i forma W praktyce najczęściej jest tak, że o wydaniu wyroku nakazowego oskarżony dowiaduje się dopiero w momencie otrzymania tego wyroku fizycznie w kopercie z sądu na wskazany w aktach sprawy adres zamieszkania bądź adres do korespondencji. Od momentu doręczenia odpisu wyroku, zaczyna biec termin na sprzeciw od wyroku nakazowego – wynosi on 7 dni. Sprzeciw powinien odpowiadać ogólnym wymaganiom pisma procesowego, wymienionym w artykule 119 Kodeksu postępowania karnego. Zgodnie z tym przepisem, p ismo procesowe powinno zawierać: oznaczenie organu, do którego jest skierowane, oraz sprawy, której dotyczy (podanie sygnatury akt); oznaczenie oraz adres wnoszącego pismo, a także - w pierwszym piśmie złożonym w sprawie - numer telefonu, telefaksu i adres poczty elektronicznej lub oświadczenie o ich nieposiadaniu; treść wniosku lub oświadczenia, w miarę potrzeby z uzasadnieniem datę i podpis składającego pismo. Pamiętaj, że sprzeciw od wyroku nakazowego: nie musi zawierać żadnego uzasadnienia, nie wymaga podawania jakichkolwiek zarzutów, nie podlega opłacie. Sprzeciw od wyroku nakazowego – skutki W razie wniesienia sprzeciwu wyrok nakazowy traci moc, a sama sprawa podlega rozpoznaniu na zasadach ogólnych. To oznacza, że sprawa będzie toczyła się tak, jakby wyrok nakazowy w ogóle nie został wydany. Oskarżony ma zatem prawo (nie obowiązek) składać stosowne wnioski dowodowe, a sprawa zostanie rozpoznana na rozprawie. Wezwani zostaną do sądu świadkowie wskazani w akcie oskarżenia. Sąd przeprowadzi też pozostałe dowody wskazane w akcie oskarżenia. Postępowanie zakończy się wydaniem przez sąd wyroku (co do zasady – albo uniewinniającego oskarżonego od popełnienia zarzucanych mu czynów, albo skazującego oskarżonego wobec uznania oskarżonego za winnego). Cofnięcie sprzeciwu od wyroku nakazowego Zgodnie z treścią art. 506 §5 sprzeciw może być skutecznie cofnięty do chwili rozpoczęcia przewodu sądowego na pierwszej rozprawie głównej Adwokat prawo karne Prawo karne jest jedną ze specjalizacji mojej kancelarii. W sprawach tak ważnych jak kara za popełnione przestępstwo i związane z nią konsekwencje, warto skorzystać z pomocy adwokata posiadającego doświadczenie w sprawach karnych. Zapraszam do kontaktu w dogodnej formie. Na konsultację w sprawie z zakresu prawa karnego można umówić się do biura w Poznaniu lub w Koszalinie. Nasi klienci często wybierają również formę konsultacji online . Autor artykułu O autorze: Jestem adwokatem i mediatorem. Specjalizuję się w prawie rodzinnym, spadkowym, prawie pracy i prawie karnym. Posługuję się biegle językiem angielskim - prowadzę także sprawy w tym języku. Serdecznie zapraszam do kontaktu. spadek 55 rozwód 148 odszkodowanie 81 alimenty 100 prawo pracy 50 prawnik 64 prawo rodzinne 59 radca prawny 53 prawo cywilne 46 koronawirus 61 Badania w OZSS, na czym polega, jak przebiega i jak się przygotować. Czym jest OZSS? OZSS jest to Opiniodawczy Zespół Specjalistów Sądowych, składający się ze specjalistów z zakresu … Zamiana prac społecznych na potrącenie z wynagrodzenia Prawo karne ➤ Ograniczenie wolności ➤ Zmiana formy ograniczenia wolności ➤ Adwokat Karolina Bajtek tel. 600 225 332 Polski kodeks karny przewiduje kilka rodzajów kar. Są to: grz… Proces kościelny - dowody Wiele osób rozpoczynających proces o stwierdzenie nieważności swego małżeństwa (często błędnie określanym jako tzw. „rozwód kościelny” lub „unieważnienie małżeństwa) tkwi w błędnym … Zadośćuczynienie (odszkodowanie) za śmierć osoby bliskiej Co to jest i kiedy przysługuje? Gdy na skutek wypadku (komunikacyjnego, przy pracy) bądź błędu medycznego uczestnik tego zdarzenia ponosi śmierć, jego najbli… Wakacje kredytowe – jakie warunki należy spełnić? Jakie warunki należy spełnić? Zawieszenie spłaty kredytu hipotecznego, nazywane inaczej wakacjami kredytowymi, dostępne jest dla wszystkich kredytobiorców, którzy spełnią o… Kancelaria Adwokacka Karolina Bajtek Grzegorz Kantecki Kancelaria Radcy Prawnego Kancelaria Adwokacka Daniel Anweiler Adwokat Kancelaria Radcy Prawnego Anna Godlewska-Chorąziak Kancelaria Adwokacka Adwokat Kamil Wasilewski Copyright © 2013 - 2022 All Rights Reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone. Określona w kodeksie wykroczeń praca na cele społeczne ma charakter nieodpłatny i podlega kontroli sądu, który orzekł karę ograniczenia wolności. W jaki sposób powinna być wykonywana praca w czasie odbywania kary? Zgodnie z kodeksem wykroczeń kara ograniczenia wolności trwa 1 miesiąc. Jest drugą pod względem surowości karą określoną przepisami kodeksu. Zgodnie z art. 20 § 2 pkt. 2 w czasie odbywania tej kary ukarany jest zobowiązany do wykonywania nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cele społeczne. Istotą kary ograniczenia wolności jest fakt, iż ukarany pozostaje na wolności, ale musi przestrzegać zaleceń sądu oraz bez jego zgody nie może zmieniać miejsca swojego stałego pobytu oraz realizować obowiązki nałożone na niego w związku z orzeczoną karą. Sąd może bowiem żądać od ukaranego udzielania wyjaśnień odnośnie przebiegu odbywanej kary. Obowiązek pracy na cele społeczneObowiązek świadczenia nieodpłatnej pracy w ramach kary ograniczenia wolności odnosi się do ukaranych zatrudnionych w odpowiedniej placówce. Świadczona praca ma służyć celom ogólnospołecznym, wobec tego powinna być to praca społecznie użyteczna, która może mieć pozytywny wpływ na dotychczasowy sposób postępowania ukaranego. Głównym celem wyznaczonej pracy ma być nauczenie ukaranego wartości świadczonej pracy. Praca ma być wykonywana w: zakładzie pracy, placówce służby zdrowia, placówce opieki społecznej, organizacji, instytucji niosącej pomoc charytatywną lub na rzecz społeczności z nowelizacją kodeksu z 2010 r. praca może być realizowana w placówkach oświatowo-wychowawczych, młodzieżowych ośrodkach wychowawczych i socjoterapii, placówkach służby zdrowia i jednostkach organizacyjnych pomocy społecznej oraz w fundacjach, stowarzyszeniach lub organizacjach użyteczności publicznej za ich również: Kary w kodeksie wykroczeń Sposób wykonywania pracyRodzaj świadczonej pracy, miejsce jej wykonywania oraz termin określane są przez kuratora sądowego spośród miejsc wyznaczonych przez organy danej gminy, jednakże dopiero po wysłuchaniu ukaranego. Zastosowanie znajdzie tutaj art. 57 § 1 kodeksu karnego wykonawczego. Celem takiego postępowania jest odpowiednie dopasowanie rodzaju świadczonej pracy, stosownie do umiejętności ukaranego, aby wykonywana praca miała pozytywny wpływ na jego postępowanie. Na podstawie art. 21 § 1 praca powinna być wykonywana w wymiarze od 20 do 40 godzin podczas odbywania kary ograniczenia wolności (1 miesiąc). Potrącenie z wynagrodzeniaW stosunku do osób już zatrudnionych zamiast orzeczenia pracy na cele społeczne, sąd może orzec potrącenie z wynagrodzenia ukaranego w wysokości od 10 do 25 % na rzecz Skarbu Państwa albo na cel społeczny, wskazany przez sąd. Istotne jest, że ukarany w okresie odbywania kary nie może rozwiązać stosunku pracy bez zgody sądu. Orzekając o potrąceniu sąd powinien wskazać jako beneficjenta Skarb Państwa bądź nazwę instytucji społecznej oraz rachunek do przekazania potrącenia, którego dokonuje też: Środki oddziaływania wychowawczego Opisz nam swój problem i wyślij zapytanie. fot. Karolina Jurek-BuglaDo dramatycznych chwil doszło w minionym roku. Na początku czerwca w sieci pojawił się film, na którym widać jak mężczyzna przejeżdża po żyjącym psie samochodem. Zwierzę nie przeżyło. Szybko okazało się, że sprawcą czynu i autorem nagrania jest Rafał B. mieszkaniec gminy Syców. Trafił do aresztu, ale opuścił go za kaucją. Niedawno zapadł wyrok w tej sprawie. Rafał B. w czerwcu minionego roku opublikował w sieci drastyczne nagranie. Podróżując służbowym autem należącym do jednej z firm w powiecie oleśnickim celowo miał potrącić i przejechać psa. Zwierzę nie przeżyło, a Rafał B. trafił do aresztu. DRASTYCZNY FILMPostanowieniem z dnia 18 września Sąd Okręgowy we Wrocławiu zamienił areszt tymczasowy na poręczenie majątkowe w wysokości 10 tys. zł i dozór policji, połączony z obowiązkiem zgłaszania się na komisariat raz w tygodniu. Zdaniem sądu takie środki są aktualnie wystarczające do prawidłowego przebiegu postępowania, gdyż nagranie przebiegu zdarzenia zostało zabezpieczone, a podejrzany przyznał się do zarzuconego czynu, stąd mało prawdopodobne jest, że będzie utrudniał wyrokO postępie w sprawie napisali wolontariusze Pogotowia dla Zwierząt, którzy występowali w sprawie jako oskarżyciel posiłkowy. - Dziś możemy napisać, iż mamy w sprawie wyrok. Bardzo niski, żeby nie napisać „śmiesznie niski”. Oskarżony przez ponad 1,5 roku będzie pracował społecznie po 40 godzin miesięcznie. Czy to jakaś kpina z prawa? Czy sąd śmieje się obrońcom zwierząt i osobom nam pomagającym w twarz? Będziemy zaskarżać ten wyrok, bo jest porażająco niski, jak na czyn, jaki popełnił sprawca. Nie odpuścimy, żądając przed sądem kary bezwzględnego więzienia. Pierwsza rozprawa już za kilka miesięcy - podkreślają działacze Pogotowia dla Zwierząt. - Czy taki sprawca powinien chodzić na wolności? Nie powinien. Jego miejsce jest w więzieniu. To, że Rafał B. jest zdegenerowany wiedzą wszyscy, którzy interesowali się sprawą. Mimo, iż od zdarzenia minął prawie rok - sprawca swojego zachowania nie zmienił. Po tym, jak zakończył pobyt w tymczasowym areszcie - oczekiwaliśmy na proces. W sądzie ma jeszcze inne sprawy za groźby karalne. Tymczasem Sądy Rejonowe przerzucały się tym, kto ma prowadzić jego sprawę, ale ostatecznie trafiła ona do Sądu Rejonowego w Myszkowie pod Częstochową, bo tam doszło do zabicia psa - czytamy dalej w informacji przekazanej przez działaczy. Kandydatka na prezydenta z wizytą u Służb Ratowniczych (FOTO)Wyrok nakazowy? Prace społeczneDziś wolontariusze otrzymali informację z Sądu Rejonowego z Myszkowa o tym, iż rozprawy Rafała B. nie będzie bo sędzia doszedł do wniosku, iż zebrane w sprawie dowody wystarczą do wydania wyroku nakazowego. Jest on dopuszczalny, bo sprawca przyznał się do winy. - Z wyroku nakazowego, jaki zapadł wynika iż Rafał B. za zabicie psa ze szczególnym okrucieństwem otrzymał tylko prace społeczne, po 40 godzin w stosunku miesięcznym. Na poczet dwóch lat tych prac zaliczono mu jeszcze 4,5 miesiąca aresztu, w jakim przebywał. Oznacza to, że do opracowania pozostaje mu ponad 1,5 roku. Dodatkowo orzeczono wobec niego zakaz posiadania psów na 10 lat i nawiązkę na cel związany z ochroną zwierząt w wysokości 10 tys. złotych, w tym wydatki w sprawie ok. 22,5 tys. zł - przekazują wolontariusze Pogotowia dla Zwierząt. - Ten wyrok jest śmiesznie niski. Sąd bardzo łagodnie potraktował sprawcę, a jednocześnie zagrał nam na nosie. Wszystkim nam, którzy razem z Państwem walczyliśmy o sprawiedliwość, zbierając dowody w sprawie - komentują działacze i dodają: Nie ma na to naszej zgody. Jeszcze dziś będziemy pisać sprzeciw od tego wyroku. Będzie wiązało się to z tym, iż wyrok utraci swoją moc i sprawa zostanie rozpoznania na zasadach ogólnych, czyli będą przeprowadzone normalne rozprawy i słuchani świadkowie. Będzie prowadził je oczywiście inny sędzia niż ten, który wydał wyrok nakazowy. Będziemy jeździć na wszystkie rozprawy jako oskarżyciel posiłkowy i informować Państwa o ich przebiegu. Mamy nadzieję na surowy wyrok bezwzględnego więzienia. Takiego będziemy się dla Rafała B. domagać. Skatowali psa w Boguszowie-Gorcach i wynieśli do ogrodu. Bo im przeszkadzał - tłumaczyli policjantom [AKTUALIZACJA]Psy zagłodzone przez miłośników zwierząt w Głuszycy? Kontrola w świdnickim schronisku [AKTUALIZACJA]Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera Karę roku ograniczenia wolności, poprzez obowiązek prac na cel społeczny po 40 godzin miesięcznie, orzekł Sąd Rejonowy w Hajnówce wobec organizatora Marszu Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Chodzi o marsz z 2018 roku; prokuratura zarzuciła oskarżonemu propagowanie faszyzmu. To wyrok nakazowy, który zapadł na posiedzeniu niejawnym i bez udziału stron - poinformowano w piątek PAP w nie jest prawomocny, przysługuje od niego sprzeciw. Jeśli taki sprzeciw wpłynie w wymaganym prawem terminie do hajnowskiego sądu, sprawa toczyć się będzie w zwykłym trybie. KOMENTARZE (0) Do artykułu: Prace społeczne karą za zarzut propagowania faszyzmu w czasie Marszu Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Hajnówce

wyrok nakazowy prace społeczne